O co chodzi we wspólnym froncie? A o to żeby rodzice zgodnie wychowywali dziecko tj w tym samym kierunku. Kiedy jedno pozwala np zjeść czekoladę przed obiadem a drugie nie pozwala to w domu robi się haos. Rodzice powinni zasady panujące w domu ustalić razem i się ich trzymać.
Dobrze mieć takie samo zdanie względem wychowywania i wartości i zgodnie stwierdzić, że chrzcimy dziecko, że bierzemy chomika a nie kota, że weekendy z dzieckiem spędzamy aktywnie a nie przed telewizorem…
Wspólny front nie jest wtedy, gdy tatuś powie „nie” do dziecka a mama musi już przytaknąć,mimo że ma całkiem inne zdanie!! Zgadzamy się, tylko wtedy, kiedy faktycznie zgadzamy się ze zdaniem męża!
Przy różnicy zdań rodzice powinni kulturalnie porozmawiać i elokwentnie ustalić, co i jak. A dziecko przy okazji nauczy się, jak pokojowo i kulturalnie rozwiązywać konflikty.
Tyle, że teoria to jedno a życie sobie scenariusz pisze…. Wyobraźmy sobie upartego choleryka i kulturalną rozmowę z nim… Czasem więc lepiej przedyskutować coś w łazience lub gdy dziecka akurat nie ma w domu. Dziecko nie powinno słuchać krzyków.
Dogadywanie się dwóch różnych osób nie zawsze jest proste.